Zawróciła w głowie tak dokładnie.
Zjawiła się z siostrą w naszym domu.
W rękach naszych znajomych wyglądała jak kuleczka puchata, trzęsąca się, wystraszona.
Nie mogliśmy powiedzieć "nie".
My wzięliśmy jedną, a znajomi drugą "kulkę".
Niby tylko tymczasowo, ale wiecie jak to jest.
Została.
Moje marzenie z dzieciństwa o posiadaniu kota się spełniło.
Byłam nim zachwycona.
Kiedy usiadł mi na kolanach i zasnął nie mogłam nic zrobić.
No bo jak to? Mam obudzić kotka?
Więc wołałam tylko: "Teraz nie mogę! Mam kota na kolanach!"
Na początku dostała imię Filemonka, bo akurat u Sabiny była faza na żeńską wersję tego imienia.
W skrócie nazywaliśmy ją Lemonka, aż któregoś pięknego dnia nastąpiło olśnienie.
Leżała sobie słodko na moim brzuchu a ja głasiałam ją po główce.
Uszka jej się tak śmiesznie ułożyły.
Pomyślałam, że wygląda jak Joda i...
I została Jodą, bo później okazało się, że to rzeczywiście ONA :)
Poznajcie ją.
hejka ludzie z internetu ;)
Nasza Joda
To dla Was kocie blogerki ;)
Pozdrawiam
An